Nawilżanie kontra natłuszczanie skóry

Wydawałoby się, że coś tak zwyczajnego jak kremy nawilżające nie powinno budzić kontrowersji i sporów. Okazuje się, że niewystarczająca znajomość fizjologii skóry i chemii kosmetycznej może wprowadzić sporo zamętu nawet w takim obszarze. Dziś poznacie moje stanowisko w sprawie odwiecznego konfliktu nawilżanie kontra natłuszczanie.

Czytając recenzje kosmetyków możemy natknąć się na opinie, że jakiś krem jest do niczego, ponieważ "tworzy tłustą warstwę na skórze, więc natłuszcza, ale wcale nie nawilża".

Takim osobom wydaje się, że można w magiczny sposób wtłoczyć wodę z kosmetyków do skóry i wtedy podnieść poziom nawilżenia. Niestety takie przekonania są błędne, ponieważ woda obecna w kosmetykach ma wyłącznie funkcję rozpuszczalnika, a po nałożeniu produktu na skórę błyskawicznie paruje.

Woda obecna w wierzchnich warstwach skóry bierze się z... głębszych warstw skóry. Wędruje ona z mocno nawodnionej skóry właściwej w kierunku powierzchni, czyli naskórka. Najlepszą metodą na zapewnienie skórze lepszego nawilżenia jest zablokowanie ucieczki wody z powierzchni skóry do atmosfery.

Woda nie przeniknie przez barierę stworzoną z substancji hydrofobowych, czyli "nielubiących wody". Jakie to substancje? Takie, które często w czystej postaci można uznać za "tłuste". Parafina, silikony, wszelkie oleje roślinne. Dla wzmocnienia efektu najlepiej dodać do kremu składniki, które mogą dodatkowo pomóc w związaniu wody z otoczenia - do najpopularniejszych należą gliceryna, kwas hialuronowy, pantenol, mocznik. Połączenie substancji z obu powyższych grup w kremie nawilżającym czy balsamie zapewni najlepszy efekt.

Zgadliście, natłuszczanie to nawilżanie, a nawilżanie to natłuszczanie.
Krótka notka, ale w punkt.



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty