Piggypeg, czyli propagatorzy "chemiofobii" żerujący na Twoim strachu

Strach dobrze się sprzedaje. Jesteśmy straszeni uchodźcami, szczepionkami, żywnością modyfikowaną genetycznie, glutenem, zorganizowanymi elektronicznymi torturami i milionem innych rzeczy.

Jak się okazuje żerowanie na strachu przynosi duże profity również w branży kosmetycznej. Od jakiegoś czasu mamy do czynienia z atakami na doskonale przebadane, bezpieczne i stosowane od lat składniki kosmetyków. Smutne jest to, że od strony naukowej takie obawy są całkowicie bezpodstawne i są na rękę wyłącznie firmom, które chcą wybić się na rynku tworząc kosmetyki "BEZ" (parafiny, parabenów, glikolu propylenowego, krwi chrześcijańskich noworodków, reptiliańskich łusek, dihydrogen monoxide).

Ostatnio dużo śmiechu przez łzy powoduje u mnie fanpage Piggypeg, który zajmuje się ocenianiem kosmetyków pod kątem "bezpieczeństwa". Włos jeży się na głowie, gdy widzę jak  osoby prowadzące ten fanpage wybiórczo traktują pewne informacje byle tylko dopasować wszystko pod swoje tezy.

Największym błędem Piggypeg jest stwierdzenie, że wszystko co "naturalne" jest dobre.



"Muchomor sromtnikowy jest naturalny, nie powinien zatruć ; - )"

Takie podejście prowadzi do innych absurdów. Substancje pochodzenia naturalnego też są częstymi alergenami (na przykład olejki eteryczne albo wyciągi z roślin należących do rodziny Compositae - np. nagietka, arniki czy rumianku), ale o tym Piggypeg milczy. Za to przy wielu substancjach syntetycznych uwielbiają wspominać, że to "potencjalne alergeny, mogą uczulać", byle tylko przyczepić się do tej "wrednej chemii". Czy fakt, że kosmetyk zawiera substancje "potencjalnie" uczulające sprawia, że taki produkt powinien otrzymać symbol trupiej czaszki i zostać wysłany do pieca na trzy zdrowaśki? Nie, chyba, że chcemy zutylizować cały przemysł kosmetyczny - uczulać może prawie wszystko. Tak samo o każdym kosmetyku można powiedzieć, że "u osób wrażliwych może spowodować podrażnienia" - to nie jest argument, że produkt jest zły i beznadziejny, bo każdy konsument może zareagować inaczej w kwestii nadwrażliwości i alergii. Pamiętajcie, że kosmetyki "hipoalergiczne" to chwyt marketingowy i nawet słynne produkty AA czy Clinique mogą Was uczulić.

Kolejny przykład schizofrenii albo celowego wprowadzania w błąd.

Powyżej mamy typowe bezpodstawne bajdurzenie o apokaliptycznych zdolnościach oleju mineralnego. I mamy cudowne zaprzeczenia, tzn. słusznie podkreślono, że okluzja chroni przed utratą wilgoci (więc nawilża skórę). Dalej autorki oczywiście musiały napisać coś negatywnego, bo przecież ropa naftowa jest "sztuczną chemią" (a tak naprawdę nie jest, bo pochodzi z ziemi), dlatego olej mineralny NIE MA PRAWA DZIAŁAĆ i tylko "maskuje problem". Proszę Was... Trudno mi się piszę tą notkę, bo muszę robić pauzy na wywracanie oczami. Jeśli coś powoduje okluzję, to nawilża i nie ma znaczenia pochodzenie takiej substancji, może być nawet z równoległego wymiaru.
Przy okazji... bakterie Propionibacterium acnes żyją w takich rejonach skóry, do których olej mineralny (ze względu na dużą cząsteczkę) nigdy nie dojdzie - więc mamy przykład kolejnego bezpodstawnego, antynaukowego straszenia.

Wosk pszczeli też tworzy film na skórze, ale on jest przecież "naturalny", więc tworzy taki "lepszy" film - natłuszczający i wygładzający :)))))) Ech...




"Jakieś PEG-i, kto to widział... Nie wiem co to oznacza, więc na pewno straszna toksyna!"

Jednym z ulubionych trików Piggypeg jest obrzydzanie jakichś składników poprzez stwierdzenie, że mogą one być zanieczyszczone jakimiś strasznymi truciznami. Po pierwsze jest to mało prawdopodobne, bo do wytwarzania kosmetyków używa się surowców o bardzo wysokim stopniu oczyszczenia. A po drugie, surowce pochodzenia naturalnego też "potencjalnie" nie są wolne od zanieczyszczeń, jednak Piggypeg nie wspomni przy opisywaniu ekstraktu roślinnego, że "istnieje prawdopodobieństwo" skażenia np. metalami ciężkimi.

Z tymi PEG-ami to w ogóle sknocili sprawę, bo akurat te dwa wymienione powyżej są emolientami, więc uszczelniają barierę skóry. Brak znajomości chemii kłuje w oczy.

Innym poważnym niedociągnięciem jest traktowanie kosmetyku jako mieszaniny odrębnych składników, a nie jako całość. Próżno na Piggypeg doszukiwać się rzetelności, ponieważ przypuszczalne stężenia substancji są przez nich totalnie pomijane - krem z 99% oleju mineralnego będzie zły i ten z 5% oleju mineralnego też będzie zły. A jak wiecie z poprzednich notek - o truciznie decyduje dawka.

Musimy przestać jeść - wszędzie jest "chemia"


Ulubionym memem Piggypeg jest "Aqua(Water) - ;)"

Czy dwuwodorek tlenu jest naprawdę taką bezpieczną substancją, że nie wymaga komentarza??


Dwuwodorek tlenu - wykorzystywany w elektrowniach atomowych i znajdywany w guzach nowotworowych, naprawdę chcesz takie coś kłaść na swoją skórę?!

Im głębiej brnę w twórczość Piggypeg, tym więcej punktów zaczepienia znajduję. Nie jest to rzetelne źródło informacji i nie przejmujcie się, jeśli Wasze ulubione produkty dostają symbol czaszki. Najwidoczniej nie są z Vianka albo Sylveco.



Komentarze

  1. W końcu ktoś powiedział to głośno! Po jednym 'wykładzie' (o ile można tak to nazwać przy ich rzetelności ;)), w którym miałam''przyjemność'' uczestniczenia wyrobiłam sobie podobne zdanie na ich temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne jest to, że od strony naukowej takie obawy są całkowicie bezpodstawne i są na rękę wyłącznie firmom, które chcą wybić się na rynku tworząc kosmetyki "BEZ" (parafiny, parabenów, glikolu propylenowego, krwi chrześcijańskich noworodków, reptiliańskich łusek, dihydrogen monoxide).

    z w/w tekstu widać ,że autorka ma upodobanie w kosmetykach tworzonych z parafiny , parabenów .....i krwi chrześcijańskich noworodków . Żałosny ten tekst ! a może ja etycznie brzydzę się pochłaniania i wykorzystywania ludzkich abortowanych komórek jak w przypadku produkcji szczepionek czy dodawania według w/w tekstu do kosmetyków , krwi chrześcijańskich noworodków !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To troll. Nikt inteligentny nie napisałby czegoś takiego.

      Usuń
    2. Jestem ciekawa jaka firma kosmetyczna sponsorowała ten tekst ??? Chyba nie ma na necie wiarygodnych źródeł... Najlepiej samemu czytać i się uczyć i mieć swój rozum a nie polegać na tzw. "blogach sponsorowanych"

      Usuń
    3. Sponsoruje mnie spółka George Soros & Reptilianie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Super tekst. Z dawką humoru i cennymi informacjami :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się wiele nauczyłam od piggypeg. Trzeba być idiotą żeby uważać że one kogoś straszą. Po prostu podnoszą świadomość konsumencką. Serio wolę wiedzieć za co płacę miliony ;) jak idziemy kupić krem do twarzy, to lepiej mieć świadomość co oznacza każdy skladnik.
    Jeśli chcemy wiedzieć więcej, zawsze można wskoczyć po NAUKOWE pozycje na PubMed i poszukać. Prawda smutna jest niestety taka, że sama jako naukowiec wiem, że naukowcy naciagają swoje badania, a kosmetyczne koncerny im płacą za dobre wyniki (tak, spotykamy się z takimi propozycjami w pracy). Także badaniom naukowym też nie można ufać w 100% ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi jakby jakaś prywata była tu załatwiana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też odniosłam takie wrażenie. W przeciwnym razie zamiast żałosnego heheszkowania byłyby jakieś konkrety których tutaj praktycznie nie ma.

      Usuń
  6. Pitu-pitu. Trzeba naprawdę być wyjątkowym płatkiem śniegu, żeby widzieć w Piggypeg zagrożenie i tych "żerujących" na strachu ludzi. Chyba że autor/autorka nie rozumie czym jest racjonalizm. Większość ludzi nie zwraca uwagi na to, co nakłada na twarz. Kiedy ktoś zaczyna na to zwracać uwagę? Z reguły jak się pojawiają problemy. Wtedy zmiana diety, łagodniejsze kosmetyki, żeby dać skórze trochę spokoju, ale jednocześnie nie wyglądać jak paszczur. Idę o zakład (bo wchodzę na piggypeg sporadycznie), że większość tej społeczności to osoby z alergiami/problemami skórnymi. Jak autor/autorka tego bloga chciał/a coś sensownego napisać to może konkrety - co z tymi PEGami i tyle, masz argument. Ale nie, komentarz o wywracaniu oczami musi być, bo wyjaśnienie terminu, zauważenie błędu i jego sprostowanie to widocznie za dużo. Naprawdę jest milion naukowych blogów, gdzie można znaleźć coś rzetelnego, nawet krytykę i nie czytać jakichś zarzutów o schizofrenii, bo ktoś wybrał sobie, że nie będzie używał oleju mineralnego w kosmetykach (o tak, blog o NAUKOWEJ niby tematyce, pośmiejmy się z choroby psychicznej, beka w chuy). Naukowe środowisko ostatnimi czasy zaczyna się bawić w "kto zrobi śmieszniejszego mema" zamiast zabrać się za jakieś konkrety. Chwała, że są jeszcze racjonalni ludzie i jak nie są pewni to zamiast na takie bajdurzenie wchodzą na publikacje naukowe.

    OdpowiedzUsuń
  7. A gdzie Ty niby widziałaś/łeś, że dziewczyny nie informują o możliwości uczulenia na któryś ze składników naturalnych? 😂
    Widzę, że "artykuł" napisany na podstawie jednego wygodnego posta. Zanim się kogoś obserwuje trzeba najpierw wiedzieć wszystko co dana osoba ma do powiedzenia. Typowe polaczkowo 😂

    OdpowiedzUsuń
  8. A silikony szczelnie oblepiają skórę wg piggypeg 🙄 Nieprawda -są dla skóry obojętne 😉 Bardzo dobry tekst, pozdrawiam Autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. 32 year old Software Engineer IV Cami Gaylord, hailing from Burlington enjoys watching movies like Iron Eagle IV and Table tennis. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a 4Runner. zobacz tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty